Sadowski o obostrzeniach: Cofniemy się gospodarczo o całe pokolenie
Rząd ogłosił nowe obostrzenia. Dotyczą one głównie handlu, ale też niektórych usług. Jedni chwalą, inni uważają, że to restrykcje zbyt surowe, jeszcze inni, że zbyt łagodne.
Andrzej Sadowski: No cóż, tu można zastanawiać się, co takiego jeszcze rząd, pan premier, pan minister zdrowia nam wymyślą, bo tu naprawdę jest rzecz zadziwiająca. Jak już mówiłem podczas poprzedniej rozmowy, absurdem jest zamykanie zakładów przedsiębiorców dlatego, że brakuje łóżek w szpitalach. To absurd, bo przecież to nie przedsiębiorcy są odpowiedzialni za to, że tych zakażeń jest więcej. Jeżeli w krajach, w których takich obostrzeń nie ma, są takie same efekty walki z pandemią, jak w Polsce, gdzie te obostrzenia są poważne, to może jest to dowód na to, że te restrykcje wcale nie przynoszą efektu, jaki miały w teorii przynieść.
No tak, ale tu pada argument, że pozostawienie otwartej gospodarki jedynie wzmacnia transmisję wirusa, a obostrzenia są konieczne, bo tylko w ten sposób możemy powstrzymać pandemię?
Jeżeli jak powiedziałem, w krajach takich jak Szwajcaria bądź Szwecja, tych obostrzeń aż takich nie było, a w Polsce są i liczba zakażeń jest podobna, to przedstawiciele rządu powinni uzasadnić, przedstawić dowody, dla których na tak drastycznie kroki się zdecydowali. Ich decyzje cofną Polskę w rozwoju nawet o jedno pokolenie. I ciężar dowiedzenia, że rzeczywiście pewne decyzje były potrzebne spoczywa na obecnie rządzących. Bo oto zamknięto biznesy tych przedsiębiorców, którzy prowadzili biznesy w pełnym reżimie sanitarnym. Nie ma żadnych dowodów, że to przez te rodzaje działalności mamy wzrost zakażeń koronawirusem.
W takim razie co jest powodem zakażeń?
Można przypuszczać, że powodem tego, że Polska nie radzi sobie z pandemią, jest nie działalność przedsiębiorców, ale fatalny stan polskiej służby zdrowia. Zresztą, że jest tam źle wiedzieliśmy już przed pandemią. Teraz mamy jedynie potwierdzenie. Niestety, przez decyzje rządu polska gospodarka się cofnie o wiele lat.